Jest to film o czwórce chamskich debili, którzy pojechali na Tasmanię szwendać się po lesie. Nic nie umieją, nawet robić zdjęć, a szukają wymarłego tygrysa. Są tak tępi i głupi, że zapominają wszystkiego i gubią: ponton, aparat, kuszę, siekierę, latarkę; w dodatku są takimi prostakami, że miejscowi wieśniacy, to elita. Nie znają słów "dzień dobry", ani "dziękuję". Wrzeszczą i biegają, jak chore psychicznie pawiany. Szkoda tylko, że tak szybko zdychają; lepiej byłoby piec takiego żywcem na rożnie, albo gotować w oleju. Ech...