Nie powinno się, oczywiście, oceniać tego filmu w oderwaniu od części pierwszej. Moim zdaniem największe wrażenie do dziś robią: sekwencja otwierająca z części pierwszej (estetycznie doskonała) i równie genialna sekwencja męskich skoków do wody z części drugiej. Cała reszta jest równie precyzyjnie zmontowana, sfotografowana (nowinki techniczne wymyślone przez Riefenstahl zrobiły swoje), ale te dwie sekwencje pozostają, moim zdaniem, do dzisiaj niedoścignione. Lektura obowiązkowa dla każdego wielbiciela kina. :)
Tak, to chyba dwa najlepsze momenty, a przynajmniej najpiękniejsze. Mnie, jako maratończyka, najbardziej jednak urzekły ostatnie kilka minut maratonu :)
Nie można tez zapominać o tym jak ten film wzrusza pod kątem historycznym... Jak się dziś patrzy na te ujęcia Polki rywalizującej z Niemką w rzucie dyskiem, na Niemców rywalizujących z Francuzami, Anglikami, Duńczykami, Czechami... Na Japończyków rywalizujących z Amerykanami w skoku o tyczce... Nie powiem, ścisnęło mnie w gardle kilka razy :'(
Przed chwilą dowiedziałem się z Wikipedii, że por. Kawecki, pojawiający się w tym filmie kilka razy jako jeden z zawodników konnego biegu z przeszkodami, 4 lata po Igrzyskach zginął w Katyniu... O to właśnie mi chodzi :'(