Powiem szczerze - nie wiem czemu, ale nie mogę się od niego oderwać. Bardzo infantylny w swoim przekazie, a jednak ma to coś. Lekko przyswajalny , trochę zabawny. Nie ma w nim nic ambitnego, a jednak ogląda się przyjemnie.
Mam tak samo, obecnie przeszkadza mi trochę lewicowa propaganda która jest trochę wciskana widzowi do gardła, ale twórcy mają do siebie dystans i często używają tanich zagrań by nam coś przedstawić ale nie uważają widza za przygłupa który tego nie zauważy tylko śmieją się z zagrania razem z nim. Jest to małe cudowne dzieło z paroma skazami które jeśli zignorujemy pokażą nam piękne dzieło kinematografii z łamaniem 4 ściany na poziomie Deadpool’a.
Dokładnie, fajna odskocznia. Tylko czemu musieli tak spieprzyć zakończenie? Mam nadzieję, że drugi sezon zacznie się od naprawienia szkody i zabicia "liderki"
No i się nie zacznie. :( Jakieś średniaki dostają kolejne sezony a tę perełkę skasowali po pierwszym.
Zakończenie mnie nie zaskoczyło i moim zdaniem było bardzo dobre. Nie licząc typowego amerykańskiego ściskania się w uciesze po sukcesie planu. Przecież poznaliśmy prawdę o Sam Dean w odcinku z wagarami. Poza tym oczywiste było dla mnie i powinno być dla głównego bohatera, że ona miała go gdzieś. Przecież wiedziała, że Turbo chce go zabić, wiedziała o planie ataku na centrum handlowe. Sama głupio wypuściła dyrektorka, a potem jak dziecko uwierzyła w jego historyjkę z maziami, a potem nazwała Josha tchórzem i hipokrytą. Serial ukazuje społeczeństwo amerykańskie. Bardzo trafnie zresztą. :) Większość to durnie, którzy nie wiedzą co robić i zrzucają odpowiedzialność na silną "władzę". W serialu najpierw był to Turbo, później były dyrektor. Josh jest jak konserwatywny gość, który dzięki wartościom i umiejętnościom wyniesionym z domu, potrafi radzić sobie sam, ma inny kompas moralny, i nie odda swojej "duszy" w ręce opiekuńczej władzy, ale wciąż jest dzieciakiem. Ten dzieciak to kłamstwa, którymi karmi się konserwatystów i w które oni wierzą. Dlatego naiwna wiara w to, że Sam była dziewicą i szok, że sypiała nawet z jego obrzydliwym oprawcą. Ten serial jest jak przesłanie, próbuje nas ostrzec do czego dążymy. Nie bez powodu jest taki infantylny. To trochę tak, jak tworzyło się poezję i prozę w czasach zaborów. Trzeba było przemycić swoje przesłanie. Po co miałby powstać drugi sezon? Historia się zakończyła, wątki nie pozostały otwarte.