świetny film. aktorka odgrywająca główną rolę spisała się - można sobie było tak wyobrażać Elżbietę. Nie podobał mi się ten Robert Dudley - zbyt namieszał. :)
Zgadzam się, ze wszystkich ostatnich produkcji "elżbietańskich", ta podobała mi się najbardziej, jest moim zdaniem najbardziej "historyczna", ale w tej ocenie, moje skrzywienie zawodowe daje zbytnio znać o sobie. Zaczęłam jedynie chichotać, kiedy zobaczyłam Vorenusa jako Norfolka, jakoś historycznie się nie wkomponował;) Muzyka dopasowana rewelacyjnie, nie taka porażka jak w Marii Antoninie, pisze to muzyczny abnegat.