Nie wiem czy też ktoś ma takie odczucia, ale w pierwszej wersji relacja między Mariko i Johnem była bardziej...erotyczna? Czuć było takie napięcie, te spojrzenia...czy to może tylko cudowna gra aktorska? Tu mimo, że serial absolutnie cudowny, scenografia, kostiumy, wszystko zachwyca to główni bohaterowie są dla siebie bardziej "zimni"? Szczególnie widać to w podejściu Mariko Tody do Johna. Jestem ciekawy spostrzeżeń innych :)
Było to wyjaśnione 2 odcinki temu, jak Buntaro sprał Mariko na kwaśne jabłko. Przy rozmowie z Anjinem wyraźnie mu zakomunikowała, że od tej pory ich relacje będą wyłącznie oficjalne. Kobiety potrafią się wychłodzić i wycofać z relacji w jednej chwili, stąd wiele nieporozumień damsko-męskich.
Tak ja to rozumiem, ale bardziej chodziło mi o różnice względem pierwszej ekranizacji. Tam nawet po pobiciu przez Buntaro Mariko ciągle patrzyła na Johna inaczej. Tam czuć było chemię do samego końca…ale tego nie zdradzam tym, którzy nie znają ;)
Na szczęście dawnego Szoguna oglądałem kilkanaście lat temu, więc historię poznaję, można rzec, na świeżo :) nie wiem, jak relacje Anjin-Mariko wyglądają w książkowym oryginale, natomiast tutaj - uznaję tą przemianę za dość realną. Babka napaliła się na obcokrajowca, zaliczyła go, a jak zobaczyła konsekwencje - olała temat i czuje się niezręcznie w jego towarzystwie :)