Nie powstał chyba nigdy taki film, choć Stonesi i Luc Goddard starali się z "Symapthy for the devil" w 1968, ale to nie ta liga. Jackson słusznie zamiast 1,5 godzinnego filmu (taki był na premierach z muzykami i vipami) zrealizował 3 odcinkowy, każdy po prawie 3 godziny. Dlaczego ? Bo The Beatles wciąż są niesamowitym zjawiskiem. Każdy wie, że nie tylko muzycznym ale kulturowym, socjologicznym itd. Ciekawość nowego filmu Jacksona, z którego wszyscy wiedzieli już o tym, można się dowiedzieć, że tak złe relacje między muzykami jak pokazano w oryginalnym "Let It Be" z 1970 Lindsa-Hogga nie miały miejsca. Sumując, by się nie rozpisywać, dla fanów zespołu i ogólnie ciekawych "kuchni" muzycznej powstawania muzyki pozycja obowiązkowa. Dla innych może być męczące przyglądanie się próbom, rozmowom itd. Dla mnie to arcydzieło.