Ciekawa fabuła, piękne lokacje, sporo do roboty, interesujące postacie, fantastyczny system walki - to wszystko otrzymaliśmy w nowej grze z serii Mass Effect. Szczególnie na czoło wychodzi właśnie nasza drużyna - BioWare to mistrzowie pod tym względem. Do tego chwytające za serce, ale i rozśmieszające momenty - czy to wspinaczka z Vetrą, pomoc Drackowi (uwielbiam tego kroganina, zdecydowanie przebija poprzednich), rozmowy (a nawet romanse) z Peebee, przyjaźń z Jaalem. Miałem łzy w oczach, gdy podczas finałowej misji widziałem jak wszystkie rasy i stronnictwa Andromedy walczyły ramię w ramię. Do tego w końcu doczekałem się (niestety na bardzo krótko) jak cały zespół walczył razem w finałowym starciu, czyli czegoś czego mi brakowało w ME 3, bo powinno być więcej takich momentów. Ciekawie też się słuchało transmisji z Drogi Mlecznej na temat inwazji Żniwiarzy. A to wszystko to tylko kropla w morzu frajdy, jaką daje ta gra. Naprawdę gra dostaję ode mnie 10 i czekam na kolejną część.
jak dla mnie najgorsza czesc mass effecta. tak, zgadzam sie fabuła moze i ciekawa, grafika ładna i na tym koniec. ilosc bugow w grze to masakra, mimika i wyglad pobocznych postaci masakra !
Kolejny, który chyba nie grał. O ile z mimiką i wglądem tam małego promila postaci mogę się zgodzić, tak o tych bugach to chyba żart. Jest to jedna z najlepiej (pod tym względem) dopieszczonych gier w ostatnich latach. Pewnie są tam z dwa, może trzy bugi (jak w każdej grze), ale mówić, że masakra z nimi to naprawdę po tej opinii wnoszę, że nie miałeś styczności z tą grą, albo co najwyżej grałeś z godzinę.
gre przeszedłem panie :) i jak dla mnie była taka jak opisałem wyzej :) Ty jestes zapewne fanem serii, ja nie wiec inaczej to odbieram ;)